piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział VIII

Drodzy czytelnicy, chciałabym Wam bardzo podziękować za ciepłe słowa, wszystkie komentarze i każdą aktywność :) Jest to bardzo motywujące i ogromnie się cieszę, że odwiedzacie mojego bloga.
Nie zdradzając dalszych losów Laurene mogę Wam tylko powiedzieć, że w najbliższych rozdziałach czeka Was zaskoczenie i mogę zapewnić, że historia jest inna niż wszystkie, dlatego liczę na cierpliwość :) 

Zachęcam do komentowania, każde słowo napisane przez Was jest dla mnie niezwykle ważne.
Rozdział króciutki, ale myślę, że będzie Wam się podobał
Miłego czytania :)

Rozdział VII.
To był bardzo pracowity tydzień. Nauczyłam się wielu nowych rzeczy. Najbardziej podobały mi się lekcje obrony przed czarną magią, miałam dobry kontakt z profesorem Lupinem. Dużą trudność sprawiało mi zielarstwo, nie potrafiłam zapamiętać nawet najprostszych pojęć. Byłam zachwycona Hogwartem i cieszyłam się, że zostanę tu tak długo. Co ciekawe, bardzo spodobał mi się quidditch. Kilka razy poszłam pograć na boisko z Zoe. Na jednym treningu zobaczyłam, że Draco i Zabini oglądają moje wyczyny na miotle. Obaj zgodnie przyznali, że całkiem nieźle mi idzie.
Byłam też w ciągłym kontakcie z rodzicami, co kilka dni wysyłaliśmy sobie listy.
Popołudnia spędzałam z Matildą, Zoe ,Berry i Stellą. Pewnego razu, kiedy siedziałyśmy wszystkie razem na dziedzińcu transmutacji Matilda zaczęła rozmowę:
- Dziewczyny, czy to jest możliwe że żadna z nas jeszcze nie została zaproszona na bal?
- Ja już mam partnera – odpowiedziała dumnie Stella.
Wszystkie wytrzeszczyłyśmy oczy.
- Nic nam nie mówiłaś! – Oburzyłam się.
- Jakoś nie  było okazji – skłamała dziewczyna. Codziennie rozmawiałyśmy, więc była to słaba wymówka.
- Powiedz nam, kto jest tym szczęściarzem! – Zoe wstała i siadła koło Stelli: – No dalej, może to Harry Potter? A może...
- Nie, to Lee Jordan. Jest naprawdę miły.
- Zazdroszczę Ci – odpowiedziała smutno Matilda. – Mnie nie nikt nie zaprosi, mówię wam.
- Jesteś pesymistką. Ja się tym  nie przejmuję. Ale mam nadzieję, że wybiorę się z Oliverem Woodem, poznaliśmy się na treningach quidditcha. Jest kapitanem drużyny, świetnie nam się rozmawia. A ty Laurene?
- Szczerze mówiąc jeszcze nie dostałam zaproszenia – odrzekłam i zabrałam się za czytanie książki.

 W weekend odbyło się wyjście do Hosmeade. Była to malutka wioska zamieszkana w pełni przez czarodziejów. Panowała tu wspaniała atmosfera, wąskie uliczki i wysokie domki wyglądały cudownie w świetle zachodzącego słońca.
Szliśmy całą grupą gryfonów i uczennic Beauxbatons. Byłam zajęta rozmową z Fredem i Georgem Weasleyem, którzy z wielkim przejęciem opowiadali mi o sklepie Zonka.
- Proszę mnie posłuchać! – krzyknęła  profesor McGonagall. - Mamy godzinę 18, macie czas wolny do 21.  Proszę żeby panny z Papillons nie chodziły same, aby się nie zgubiły. Pani Sullivan została w zamku, więc jesteście pod moją opieką.
Po tych słowach uczniowie rozeszli się w kilkuosobowych grupkach. Zostałam z Matildą i dołączyli się do nas bliźniacy.
- To co dziewczyny? Idziecie z nami do Zonka? – zapytali  jednocześnie.
- Chętnie, ale najpierw napiłabym się czegoś – Powiedziała Matilda. – A ty Laurene?
- Ja też. Jest tu jakaś gospoda, kawiarnia?
- Pod Trzema Miotłami, serwują tam najlepsze kremowe piwo na świecie! – odparł entuzjastycznie George. – Musicie iść ciągle prosto i potem w prawo, a my lecimy do Zonka.
Wesleyowie opuścili nas, a my wolno szłyśmy w kierunku wskazanego miejsca.
W połowie drogi dołączył się do nas Dean Thomas, kolega z Gryffindoru.
- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale chciałem z tobą porozmawiać Til... eee, to znaczy Matildo – oznajmił nieco onieśmielony.
Wytrzeszczyłam oczy. Til? Przecież tego zdrobnienia używałam tylko ja.
- Jasne.– Odparła cicho Matilda i udała się za Deane’m. W jej oczach dostrzegłam dziwny błysk. Czułam, że o czymś mi nie powiedziała. Odwróciła się jeszcze przez ramię i pomachała mi, po czym zniknęła za rogiem.
Na ulicy mijałam puchonów, krukonów i ślizgonów a razem z nimi moje koleżanki ze szkoły uśmiechające się do mnie. Szłam ciągle przed siebie według wskazówek bliźniaków, aż w końcu doszłam do Pubu Pod Trzema Miotłami. Już przez okno zobaczyłam, że wszystkie miejsca są zajęte, więc postanowiłam znaleźć inne miejsce, gdzie będę mogła się czegoś napić. Skręciłam w lewo, szłam bardzo wąską uliczką a po jakimś czasie doszłam do Karczmy o nazwie Pod Świńskim Łbem. Nieśmiało otworzyłam stare, drewniane drzwi i weszłam do środka. Pomieszczenie było ciemne i nieprzyjemne. Weszłam dalej, lecz nie zobaczyłam tam żadnych uczniów Hogwartu. Nagle zza lady wyłonił się barman o przerażającym wyrazie twarzy, który czyścił naczynia za pomocą brudnej ścierki.
- Co podać? – odezwał się szorstkim, niskim głosem.
- Jest kremowe piwo?- Zapytałam nieśmiało robiąc mały krok w tył.
- Nie ma – odpowiedział barman i wypuścił z rąk kufel, który rozbił się z hukiem na kamiennej posadzce.
Mężczyzna wyszedł zza lady i powoli zbliżał się do mnie. Zrobiłam kolejny krok w tył.
Nagle poczułam że ktoś łapie mnie za biodra, z przerażenia głośno pisnęłam.
- Spokojnie – usłyszałam za sobą męski głos. Kiedy obróciłam zobaczyłam Dracona.
 – Jesteś bezpieczna.
Chłopak bardzo mnie przestraszył, serce biło mi bez opamiętania. Bez zawahania wyszłam z karczmy i szybkim krokiem udałam się w kierunku Trzech Mioteł.
- Zaczekaj! -  krzyknął. – A jakieś słowa podziękowania za obronę przed dziwnym barmanem? Nie wiadomo, co chodzi mu po głowie
- Dziękuję  – powiedziałam . – Ale dostałam prawie zawału przez Ciebie. Poza tym nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka, nie życzę sobie tego.
Malfoy zrobił smutną minę.
- Przepraszam Laurene, nie chciałem żebyś odebrała to jako coś złego. W ogóle możesz mi powiedzieć dlaczego wybrałaś się do Świńskiego Łba? - Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. – I powiedz z kim tak nieodpowiedzialnym szłaś, że zostawił Cię samą w obcym miejscu?
- Szłam z Weasleyami, ale…
- Wszystko jasne – burknął Draco. – Pewnie poszli oglądać swoje głupie zabawki do sklepu Zonka.
- Oni są bardzo mili! – Sprzeciwiłam się.
- Ta, bardzo.
- Co do mojego wyjścia do karczmy – szybko zmieniłam temat - nie sądziłam, że jest to tak obskurne miejsce. Chciałam napić się kremowego piwa, a w Trzech Miotłach nie ma już miejsca.
- Nadal masz ochotę się czegoś napić? Miejsce na pewno się znajdzie, o to się nie martw.
- Chętnie – odpowiedziałam mu i udaliśmy się w stronę Pubu.
W środku, tak jak przypuszczałam, był straszny tłok. Zobaczyłam Matildę i Deana siedzących pod oknem zajętych konwersacją. Til wyglądała na szczęśliwą.
Draco poprosił mnie o chwilę cierpliwości, a gdy wrócił oznajmił, że zamówił piwo.
Zaprowadził mnie do jedynego wolnego stolika w samym rogu sali tuż obok kominka.
- Smakuje Ci?- Zapytał kiedy zrobiłam pierwszy łyk.
- Bardzo – odpowiedziałam.
Malfoy przybliżył się do mnie i palcem starł mi wąs z piwnej piany.
- Ekhem.
Usłyszałam za plecami chrząknięcie.  Stał tam Zabini Blaise z poważną miną.
- Draco, Pansy chce Ci coś powiedzieć – zaczął mój przyjaciel.
- Akurat teraz? – zapytał drwiąco Draco.
- Tak właśnie w tym momencie. Mówi, że to ważna sprawa - odparł Zabini ukradkiem zerkając na mnie. Uśmiechnęłam się do niego.
- To sobie poczeka – powiedział ostro i dobitnie Malfoy. – Jestem zajęty nie widzisz?
Zrezygnowany Blaise odszedł kilka kroków od naszego stolika.
- To na czym stanęliśmy? – szepnął Draco i ponownie zbliżył się do mnie, tym razem innym celu.
- A jeszcze jedno! – Powiedział głośno Blaise, który ponownie, niby przypadkiem znalazł się obok nas. – Masz dzisiaj dyżur u Snape’a.
- Świetnie, a teraz czy mógłbyś nas zostawić samych bo widzę, że nie zrozumiałeś za pierwszym razem idioto! – Warknął Draco.
- Spokojnie – powiedziałam i odsunęłam się od niego.
Byłam wstrząśnięta zachowaniem Malfoya. Był arogancki i nieprzyjemny, zupełnie taki, jak opisywali go inni. Może ukrywa coś przede mną? A może miły dżentelmen to jego prawdziwa twarz ? Nic z tego nie rozumiałam.
Siedzieliśmy w ciszy. Dopiłam resztę kremowego piwa i już chciałam się zbierać, kiedy Draco przemówił do mnie.
- Przepraszam, że się zdenerwowałem. Po prostu Zabini ostatnio strasznie mnie denerwuje, wtyka nos w nieswoje sprawy. Wybrał sobie odpowiedni moment żeby rozmawiać o Pansy. Pff, żałosne.
- Rozumiem, ale w ten sposób stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji. Blaise to mój przyjaciel, twój też i nie chce żebyście się kłócili.
- Dobrze, Laurene. Może pójdziemy do Miodowego Królestwa?

Dwadzieścia minut później byliśmy już w najchętniej odwiedzanym przez uczniów Hogwartu miejscu.
- Czekoladowe żaby, dyniowe paszteciki, pieprzne diabełki czy może fasolki? – Zapytała mnie sympatyczna pani stojąca za ladą.
- Poproszę fasolki – odpowiedziałam. – A Ty Draco?
- W tym sklepie nie ma nic co byłoby tak słodkie jak Ty. - szepnął mi do ucha.- Dla mnie pieprzne diabełki.
Wyszliśmy z zakupami na zewnątrz. Do zbiórki zostało nam pół godziny więc postanowiliśmy się przespacerować. Rozmawialiśmy o naszych rodzicach, byliśmy ciekawi jak mijają im dni i co nasi ojcowie robią w ministerstwie. Potem zaczęliśmy rozmowę na temat Quidditcha. Malfoy był ekspertem w tej dziedzinie. Z resztą miałam wrażenie, że na wszystkim zna się dość dobrze.
- Czas mija bardzo szybko, do balu zostały niecałe trzy tygodnie, a za tydzień próba – zaczęłam, sięgając ręką po fasolkę Bertyego Botta.
- Myślę, że będzie wspaniały, ale tak naprawdę wszystko zależy od towarzystwa. – Mówiąc to Draco pogładził mnie po dłoni. Zakręciło mi się w głowie, tak jak za pierwszym razem kiedy poczułam jego perfumy. – Masz już partnera na wieczór?
- Nie mam, nie dostałam żadnych ofert. – zaśmiałam się i popatrzyłam chłopakowi w oczy.
- Laurene, czy zechciałabyś iść ze mną na bal?
Przeczesałam delikatnie palcami moje długie, jasne włosy po czym zwróciłam się do chłopaka.
- Bardzo chętnie. – uśmiechnęłam się nieśmiało i spłonęłam rumieńcem.
Draco obiął mnie ramieniem i powiedział żartobliwie
- Tata pochwaliłby mój wybór.


Po powrocie do Hogwartu pierwsze co zrobiłam, to napisałam krótki liścik do mamy, w którym opisywałam wyjście do Hosmeade i przekazałam informację z kim idę na bal.
Poprosiłam też mamę, by przysłała mi jakąś elegancką sukienkę. Myślałam o bladoróżowej, którą kupiłam na początku wakacji. Chciałam wyglądać zjawiskowo.
- Matilda, masz już kreację na bal? – Zapytałam przyjaciółki która właśnie weszła do dormitorium.
- Szczerze mówiąc nie zastanawiałam się nad tym – odparła i usiadła koło mnie na łóżku. – Wiesz, że Dean chcę ze mną pójść?
- To super! Wydaje się być bardzo fajnym chłopakiem.
- Tak, w dodatku ma wiele zainteresowań. Świetnie maluje, mówię ci. – powiedziała rozmarzonym głosem. - Tak w ogóle to chciałam ci coś powiedzieć.
Popatrzyłam na przyjaciółkę i kiwnęłam głową.
- Zauważyłam, że często spędzasz czas ze ślizgonami, w szczególności z Malfoyem i Blaisem prawda?
- Zgadza się – odpowiedziałam. - Coś w tym złego?
- Niby nie, ale uważam że to nie jest odpowiednie dla ciebie towarzystwo. Zdaję sobie sprawę, że Zabini to twój przyjaciel od wielu lat a Draco pokazuje się z jak najlepszej strony, ale nie wiem co mam o tym myśleć. Wczoraj w przerwie pomiędzy lekcjami widziałam jak Malfoy naśmiewał  się z Hermiony. Wyzywał ją od szlam. To okropne! Chwilę później doczepił się do Ginny  i obrażał Freda i Georga.  Kiedy przyszli jego koledzy wymądrzał się, jaki on to ma dom, ile zarabia i jak wysoko postawiony jest jego ojciec.
- Zgadzam się z tym -  do rozmowy włączyła się Berry. – Laurene bądź ostrożna. Kilka dni temu, kiedy przechodziłam obok gabinetu Snape’a usłyszałam jego rozmowę z Malfoyem.
Snape pytał się Dracona, jak mu idzie. Chłopak odpowiedział mu słowami „Wszystko idzie zgodnie z planem, bardzo zbliżyłem się do Laurene Meadow”. Chyba coś jest nie tak, nie sądzisz?
Wszystko idzie zgodnie z planem? Znajomość ze mną miałaby być zaplanowana?
Wybiegłam z pokoju, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co to wszystko ma znaczyć.
Odruchowo skierowałam się schodami w dół w stronę lochów, bo wiedziałam, że tam spotkam Dracona.

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że dalej piszesz.
    Cieszę się, że masz zamiar dalej wrzucać notki.
    Nie cieszę się z relacji ze Ślizgonami.
    Tak niecenzuralnie kij im ... (no wiesz).
    Czekam na następne notki.
    Pozdrowionka ~

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wróciłaś do pisania i wiem, że po pewnej przerwie trudniej jest pisać, ale... Smuci mnie, że większość "nauk" z wypoconych przeze mnie komentarzy pod ostatnimi postami, poszły w zapomnienie. O zapisywaniu dialogów, o opisach, o przecinkach, o literówkach... A to naprawdę nie jest takie trudne! Masz lekkie pióro, czyta się to bardzo szybko, ale jestem cięta na błędy. Niektóre z nich mogłabyś sama wyłapać, gdybyś tylko czytała swój własny tekst przed publikacją, a ZAŁOŻĘ SIĘ, że tego nie robisz. Błagam, tylko nie te spacje przed znakami interpunkcyjnymi *chlip chlip* No i tak dziwnie stawiasz akapity, które mają symbolizować a) zaczęcie nowej myśli, b) upłynięcie jakiegoś czasu. Po co ten ostatni dupoakapit?
    Mimo że niewiele się dzieje, to i tak przyjemnie mi się czytało i rozdziały (bo od razu przeczytałam ten poprzedni) szybko mi zleciały. Wyczuwam, że coś się będzie działo na balu, hmm? ;] Życzę weny, chęci do przeczytania zasad poprawnych zapisów, hm, wszystkiego oraz czasu do pisania dłuższych opisów (szczególnie postaci!) i do czytania swojego własnego dzieła przed publikacją. I cierpliwości do mnie i moich jęków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Po prostu gorzej się czyta coś, co jest pełne błędów.
      Mam też pewne zastrzeżenia co do wyglądu bloga. Moim zdaniem źle dobrałaś czcionkę i mało widać ;c
      Oczywiście, zrobisz co będziesz chciała.
      Sam blog i tekst ciekawy i naprawdę mnie wciągnął.
      Pozdrawiam,
      Snow White from:
      http://opowiadaniabykaja.blogspot.com/

      Usuń
  4. Najlepszy blog pod słońcem, jesteś najlepsza w tym co robisz. Pozdrawiam, pisz częściej :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny wpis?

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy wreszcie cos wstawisz?

    OdpowiedzUsuń
  7. A jednak się skusiłam i muszę przyznać, że ta historia mnie wciągnęła. Jest całkiem inna od pozostałych. Mam nadzieję, że Laurene nie będzie zadawała się z Malfoyem, bo to by wszystko popsuło ;( Ale póki co dodaje do obserwowanych i zapraszam do siebie: http://albus-potter-i-eliksir-wskrzeszenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. 25 yr old Librarian Jedidiah O'Collopy, hailing from Angus enjoys watching movies like Nömadak TX and Woodworking. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Ferrari 250 Testa Rossa. kliknij tutaj, aby dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń